Bajaderki, czyli sposób na prawie udane ciasto ;)

Jakiś czas temu, w niedzielne popołudnie, postanowiłam dać kolejną szansę mące jaglanej.  W prawdzie nie wiem, dlaczego się na to skusiłam, skoro wszystkie próby  są niezbyt smaczne.  Mąka jaglana ma to do siebie, że jest gorzka i choć część osób nie podziela tego zdania (może to kwestia producenta), ale moje jaglane wypieki mają zawsze gorzkawy posmak. Miało być super ciasto przekładane kawową masą, a tymczasem wypiek nie był smaczny. Trochę udało się odratować, ale i tak byliśmy w stanie zjeść tylko kawałek. Trudno było przekonać się do większej ilości.

Szkoda wyrzucić ciasto, które składa się z tak zdrowych produktów, w większości ekologicznych.  Szkoda wyrzucić pracę tych wszystkich ludzi, dzięki którym składniki dotarły do sklepu. Szkoda wyrzucić energię piekarnika, który dzielnie piekł ciasto przez godzinę. No i praca własna, paliwo, zakupy, pieniądze, czas. To wszystko składa się na wartość tego, co stworzyłam. Gorzkie czy słodkie, udane czy nieudane, tak samo cenne.

Dwa dni chodziłam koło tego kawałka i zastanawiałam się, co może z niego powstać. W myśleniu nad tym wyzwaniem nie przyszedł z pomocą poniedziałek, który zakumplował się z nawałem pracy.  Na szczęście wtorek był bardziej łaskawy i godzinny spacer w mrozie, który pomalował mi twarz na czerwono, skutecznie przewietrzył szare komórki. Po przejściu kilku kilometrów pomysły same zaczęły nasuwać się na myśl. Bajaderki są jednym z olśnień, które spłynęły na mnie wraz z pokusą zjedzenia czegoś słodkiego.

Większość osób ma wspomnienia i doświadczenia z bajaderkami. Te słodkie, resztkowe kulki przywałują czasy dzieciństwa, niedozwolonych słodyczy i rozkosznego nieposłuszeństwa. Bajaderki były często zakazywane przez rodziców ze względu na ich skład, niewiadomego pochodzenia. Choć z drugiej strony to bardzo fajny pomysł na nie marnowanie jedzenia przez producentów żywności. Jeżeli wszystkie produkty nadają się do spożycia, to czemu ich nie wykorzystać? W moich wspomnieniach ktoś zamazał wizję i przyciszył fonię, za to pozostał smak. Mniami!

Moje bajaderki wniosły masę pozytywnej energii i wiosennego nastroju. To chyba przez wzgląd na aranżację kwiatową i kolory zastosowane do ozdoby. Mam nadzieję, że będziecie czerpać z nich tyle radości co ja, albo jeszcze więcej!

 

 

Zanim przejdę do przepisu, chciałam jeszcze zaznaczyć, że dodatki są opcjonalne. Można je dowolnie zamieniać np. można dodać innych orzechów,  suszonych owoców lub innego dżemu. Chodzi o to , żeby używać tych produktów, które macie w domu do dyspozycji,  nie zaś tworzyć potrzebę dokupienia kolejnych. Korzystajcie z tego, co macie i komponujcie własne smaki.

 

Składniki:

– 380 g suchego ciasta

– 150 g suszonych moreli

– 50 g suszonych daktyli

– 100 g wiórków kokosowych do ciasta + 30 g do obtoczenia kulek

– 60 g orzechów włoskich

– 100 g orzechów nerkowca

– 2 łyżki masła orzechowego

– 3 łyżki kakao

– słoik 220 g dżemu truskawkowego

 

 

  1. Daktyle i morele zalewamy wrzątkiem oraz odstawiamy na 10-15 minut.
  2. Wiórki kokosowe podpiekamy na patelni, aż delikatnie zbrązowieją. Odkładamy kilka łyżek do obtoczenia bajaderek.
  3. Orzechy rozkruszamy w kruszarce do lodu (lub innym urządzeniu).
  4. Odcedzamy daktyle i morele. Wodę odlewamy do szklanki, będzie nam jeszcze potrzebna. Odcedzone suszone owoce, blendujemy z masłem orzechowym i kilkoma łyżkami wody, która została po odcedzeniu. Powinna powstać gładka masa.
  5. Ciasto rozkruszamy w dłoniach na gruboziarnistą mąkę, dodajemy orzechy, wiórki, mus daktylowo-morelowy, kakao i dżem. Dokładnie mieszamy, aż wszystkie składniki się połączą.
  6. Jeżeli ciasto jest za gęste, można dodać wody z odsączonych owoców, jeżeli za rzadkie dodajemy wiórek kokosowych lub orzechów.
  7. Formujemy 12 równej wielkości kulek i obtaczamy w wiórkach kokosowych.

 

Na zdrowie! 🙂

 

2 Komentarze

Zostaw komentarz


The reCAPTCHA verification period has expired. Please reload the page.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.