Testy na alergie pokarmowe_ gdzie i za ile zrobić? cz. 1

Temat alergii pokarmowych towarzyszy mi już od kilku lat.  Wszystko zaczęło się od problemów z jelitami. Częste wizyty w toalecie, wzdęty brzuch to dla mnie była norma. Bywają okresy, kiedy czuję się lepiej. Ostatnio miałam dobry czas, gdy trenowałam 3 razy w tygodniu, raz w tygodniu biegałam 10 km, a od poniedziałku do piątku jeździłam 40-60 km rowerem, do tego 5 małych porcji zdrowego (nieprzetworzonego, bez cukru białego itd.) jedzenia. Fizycznie czułam się doskonale, ale mój cały świat kręcił się wokół sportu. W pewnym momencie zabrakło mi „normalnego” życia z wolnymi wieczorami i bez wiecznych zakwasów. Zmniejszyłam aktywność, posiłki automatycznie stały się większe i wszystkie dolegliwości wróciły.

 

Pierwsze badania

Sport i zmiana sposobu żywienia pozwoliły mi poczuć się lepiej, ale problem nie zniknął. Organizm po prostu lepiej sobie radził.  W tym czasie znajomy robił sobie test na nietolerancje pokarmowe. Postanowiłam pójść za jego przykładem. I tak znalazłam się w Instytucie Medycyny Holistycznej Vega Medica w Warszawie. Badanie nie było zbyt drogie. Nie pamiętam już dokładnej ceny, ale kosztowało około 300 zł. Metody również nie pamiętam i nie widzę na stronie Instytutu nic podobnego. To było coś w stylu biorezonansu magnetycznego. Z testu wynikło, że mam nietolerancję na: pszenicę, jaja, laktozę, czerwone mięso itd. O ile nie jem mięsa (zwierząt lądowych) od dziecka, o tyle jaja i nabiał stanowiły podstawę mojej diety. Przerażona stwierdziłam, że testy nie mogą być rzetelne, bo to tak jakbym była uczulona na jedzenie. Odłożyłam wyniki na bok, jednak dolegliwości same z siebie nie minęły. Po pewnym czasie postanowiłam powtórzyć badanie w innym miejscu. Tym razem z pewnością był to biorezonans magnetyczny. Koszt 150 zł. Wyniki się potwierdziły i  z miejsca wykluczyłam nietolerowane produkty. Dolegliwości jednak nie mijały.

 

Wykluczenie glutenu

Po kilku latach od badania nauczycielka masażu Shiatsu poradziła mi odstawić gluten i sprawdzić jak zareaguje mój organizm. To było jak wybawienie. Najbardziej uciążliwe dolegliwości minęły i już nie wróciły. Część z nich jednak pozostała. Dlatego postanowiłam szukać dalej. Nie wspominam tu o badaniach i leczeniu w przychodni medycznej, ponieważ nie dały żadnego rezultatu, a bezmyślne przepisywane leki i suplementy jedynie pogłębiały problem. Do tego z powodu słabego wchłaniania w jelitach doszła tężyczka. Nie jest jednak tak, źle. Zdaniem internistki moje wyniki badań, zważywszy na wykluczenia pokarmowe, są bardzo dobre. Czyli jednak moja intuicyjna dieta wieloskładnikowa jest dobrym posunięciem. Chcąc być uczciwą muszę wspomnieć, że od zawsze jem ryby i  z tego nigdy nie zrezygnowałam.

 

Testy MRT

W tym roku zupełnie przez przypadek trafiłam  na dietetyk Kasię Strzelczyk, która specjalizuje się w alergiach i nietolerancjach pokarmowych. Co dla mnie ważne, wszystkiego doświadczyła na własnej skórze. Cała jej rodzina jest alergiczna a ona sama również funkcjonuje z wkluczeniami pokarmowymi, dlatego rozumie i zna problem z autopsji. To bardzo cenne. Kasia opowiedziała mi o testach MRT. Początkowo podchodziłam do tego dość sceptycznie, ale w końcu zdecydowałam się zrobić badania.

Testy MRT są to testy z krwi. Badana jest reakcja organizmu na 150 pokarmów. W tym, co bardzo ważne, dodatków do żywności-chemicznych i naturalnie występujących oraz leków. Badanie trwa kilka minut. Koszt to 1850 zł. W cenę badania wchodzi analiza testów i opieka dietetyka. Same wyniki badań jeszcze nie zbyt wiele nam mówią. W moich testach wyszła nadwrażliwość na kilka substancji: glutaminian sodu, azotan potasu, kwas benzoesowy, kwas salicylowy, solanina itd. Do tego doszła fruktoza oraz drożdże. I to właściwie one sprawiły, że prawie wszystko, co spożywam może mi szkodzić.  Zostało prawie 50 produktów, które bez obaw mogę jeść.

 

Analiza testów MRT

Po otrzymaniu wyników badań opiekun-dietetyk analizuje dane i przesyła plan działania w pierwszej fazie rozłożony na pięć tygodni. Z powodu tak okrojonego menu moje wszystkie fazy zostały połączone i mam jedną 5 tygodniową. Cała trudność polega na doszukaniu się, gdzie dana substancja występuje i jakie produkty należy dodatkowo wykluczyć np. glutaminian sodu to nie tylko dodatek do żywności, ale również wodorosty, soja, prażone i preparowane orzechy, prawie cała żywność orientalna. Po oczyszczeniu organizmu następuje powolne wprowadzanie konkretnych produktów na które nie reaguje, aż tak negatywnie (określa się to procentowo) oraz sprawdzanie jak organizm się zachowa.  Testy nie wykrywają alergii na gluten, dlatego, jeśli macie takie podejrzenia, to muszą zostać zlecone dodatkowe badania.

Jak sami widzicie, testy są dość dokładne i  z tego co udało mi się dowiedzieć, najlepsze na rynku (najbardziej rzetelne). Dodatkowym atutem jest opieka dietetyczna. Z nietolerancjami żyję od lat i w kuchni jestem dość kreatywna, dlatego dla mnie nie stanowi to większego problemu, ale doskonale wiem, jak jest na początku i ile trzeba wylać łez, zanim posiłki zaczną nie tylko wyglądać, ale i smakować. Dlatego tak ważna jest opieka i wsparcie dietetyka, który zaangażuje się w Wasz problem i pomoże w zmianie sposobu żywienia.

Jestem po pierwszym tygodniu diety i to, co mogę stwierdzić z pewnością, to fakt, że nie potrzebuję czarnej kawy. Mojej wewnętrznej energii jest wystarczająco dużo. O dalszych krokach, odczuciach i zmianach będę informować Was za około 4 tygodnie.

 

Dodatkowe informacje

Więcej informacji o testach i informacja gdzie je można wykonać: https://leap.pl/o-programie-leap/

Mój dietetyk: https://problemfree.pl/

Dużo więcej informacji o alergiach znajdziecie w książce Dr n. med. Danuta Myłek „Oswoić alergie” – dla mnie zbyt naukowa, ale źródło informacji jest bardzo rzetelne.

Wywiad z dr Myłek dotyczący alergii: https://www.youtube.com/watch?v=fB35nnXTz6c

 

Osoby, które borykają się z nietolerancjami pokarmowymi, zapraszam do skorzystania z mojej wiedzy i doświadczenia na warsztatach kulinarnych. TU znajdziecie więcej informacji.

Zobacz CZEŚĆ 2

2 Komentarze

  • Justyna
    Opublikowane 2018-11-15 21:35 0Polubienia

    Dzień dobry, dziękuję. Interesujacy wpis. Obejrzalam również transmisję. Dziękuję. Trudno znaleźć odpowiednią drogę. Borykam sie z problem jelit od dłuższego czasu, bardzo długo nie wiedziałam co się ze mna dzieje. Ja jestem na początku.
    Od zawsze zwracałem uwagę na to co jem, czasem człowiek jednak zblodził. Moja przygoda z jedzeniem vege zaczęła się w wieku 13 lat kiedy moja przyjaciółka z dzieciństwa postanowiła nie jeść mięsa. Pokochałam te smaki, a w tamtych czasach nie było lekko. Jednak rzadko ale jednak jem mięso czerwone, słabe wyniki krwi i poprostu lubię.
    Staram się żeby było z dobrego źródła. pół roku temu odstawilam laktoze, a z jakieś 2/3 lata zaczęłam unikac glutenu. Jednak to z 3 msc temu zostawiłam całkowicie gluten i białko. Efekt jest naprawdę dobry. Trochę mi jednak wciąż ciężko. We wrześniu zrobiłam testy pokarmowe metodą P-DTR i wyszło, że produkty które uwielbiam i goszczą w mojej codziennej diecie są nie dla mnie. Między innymi moje ukochane pomidory, w sprawie których już się Pani radziłam na Insta. Wciąż jest mi ciężko, całkowicie muszę zmienić nawyki żywieniowe. Aktualnie wchodzę na 6 tyg. Dietę oczyszczająca. Mam doświadczenie z detoksem według dr. Dąbrowskiej i jednodniowym oczyszczaniem. Jednak to jest zupełnie co innego. Mam nadzieję wytrwać, bywa bardzo ciężko. Nie da rady odciąć sie od Otoczenia, chyba te pokusy imprezy, kolacje są najtrudniejsze. Po 6 tyg. Będę powtarzać testy i mam zamiar zrobić również testy z krwi. Będę śledzić Pani bloga, może pomysły na dania pomogą mi. Pozdrawiam Justyna

    • Ewa Ługowska
      Opublikowane 2018-11-15 22:49 0Polubienia

      Witam serdecznie 🙂 Fakt, na początku jest dość trudno, ale z czasem będzie lepiej. Patrząc na to z drugiej strony można się wiele dowiedzieć o sobie i czasach w których żyjemy. Dziś stwierdziłam, że jesteśmy bardzo przywiązani do jedzenia i znanych smaków. To jest jak uzależnienie. Podejście do tego z dystansem może okazać się kluczem. Bo patrząc na to od technicznej strony, żywność to paliwo i ma być wartościowa. Jedząc w ten „postny” sposób możemy zwrócić się ku temu co w życiu ważniejsze niż smaczna strawa: zdrowie, praca nad sobą, rozwijanie pasji. Jak to mówią, Bóg stworzył jedzenie a diabeł kucharzy. :)) Życzę powodzenia i trzymam mocno kciuki. 🙂
      Z przepisów proszę korzystać do woli, bawić się kuchnią i modyfikować proponowane składniki. Tu dopiero zaczyna się prawdziwa frajda. 🙂

Zostaw komentarz


The reCAPTCHA verification period has expired. Please reload the page.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.