Madera – raj na wyciągnięcie ręki

Madera zachwyca kolorami, bujną zielenią, cudownym, lazurowym kolorem wody, przemiłymi ludźmi oraz czymś na co od dawna czekałam… egzotycznymi owocami.

 

Lot na  Maderę

Przelot z Warszawy na Maderę trwa trochę ponad 5 godzin.  Jak na Europę, to dość długo. Jeśli dołożymy do tego odprawę, czas spędzony na lotnisku po wylądowaniu oraz dojazd do miejsca zakwaterowania wychodzi około 8-9 godzin. Dlatego musieliśmy zaopatrzyć się w prowiant i wodę na drogę.  Kilka drożdżówek oraz owoce w zupełności nam wystarczyły. Ponieważ w walizce podręcznej nie można przewozić płynów, zabraliśmy pusty pojemnik na wodę. Na Lotnisku Okęcie znajdują się punkty z wodą pitną. Po odprawie można uzupełnić tam butelkę i wnieść do samolotu. Dzięki temu uniknęliśmy zakupu plastikowej butelki. Jupi! Niestety nie na wszystkich lotniskach jest tak kolorowo …

Egzotyka na talerzu

Będąc jeszcze w Polsce, wynajęliśmy apartament z pięknym widokiem na ocean oraz co najważniejsze aneksem kuchennym. Bardzo zależało mi na miejscu, gdzie mogłabym przygotowywać posiłki, gdyż Madera słynie z pysznych egzotycznych owoców i warzyw, które nie są spotykane zarówno w Polsce, jak i wielu innych krajach europejskich. Marzyłam, by móc je wszystkie wypróbować.  Restauracje serwują przede wszystkim ryby i owoce morza, często w bardzo wygórowanych cenach, dlatego nie odwiedzaliśmy ich zbyt często. Dowiedzieliśmy się również, że część z lokali posiada oddzielne menu dla turystów i lokalsów. Oczywiście turyści płacą więcej, dlatego tym bardziej cieszę się, że mogliśmy wykorzystać możliwość samodzielnego gotowania.

Pierwszym miejscem, które odwiedziliśmy, był targ rolniczy „Farmers’ Market”. Już samo miejsce robi piorunujące wrażenie! Piękne egzotyczne owoce, których nigdy wcześniej nie widziałam na oczy, zioła, warzywa, suszone przyprawy. Same wspaniałości! Od razu wpadłam w owocową gorączkę. Jedynym moim pragnieniem było spróbować absolutnie wszystkiego. Na szczęście mój towarzysz odciągną mnie od nieprzemyślanych spontanicznych zakupów. I jak się później okazało bardzo słusznie. Sprzedawcy, którzy dają do degustacji odrobinę każdego z owoców nie należą do najuczciwszych i to, co podają różni się od zawartości zakupionych produktów. Jak na moje oko owoce degustacyjne są doprawione skondensowanymi sokami i ich smak dosłownie wybucha w ustach. Te zakupione w większości nie były szczególnie smaczne. Za kilka owoców zapłaciliśmy 50 euro, moim zdaniem jest to sporym przegięciem. Cóż, człowiek uczy się najlepiej na własnych błędach więc to było cenne doświadczenie. Za to potrawy z udziałem naszych zdobyczy wyglądały smakowicie i olśniewająco. To w jakimś stopniu rekompensowało nieudane zakupy.

Dużo lepszym pomysłem były zakupy w supermarketach. Wprawdzie było w nich mniej nieznanej nam egzotyki, ale wystarczyło to na odkrycie kilku kulinarnych ciekawostek np. yucca, czyli warzywa korzeniowego, które w smaku i wyglądzie odrobinę przypomina ziemniaki. Różni się jednak strukturą. Idealnie sprawdza się w sałatkach.

Wspaniałym doświadczeniem smakowym była degustacja owoców i warzyw z ogródka właścicielki apartamentu. Dość spory „zagon” znajdował się tuż za ogrodzeniem budynku, w którym mieszkaliśmy. Największą przestrzeń zajmowały tam winogrona,  dynie i cukinie, ale można było dostrzec również ukryte pod liśćmi palmy cudowne, pomarańczowe o nieregularnych kształtach, papaje. I szczerze mówiąc, właśnie te produkty zachwyciły nas najbardziej. Boskie plony portugalskiej Pani Babci.

 

Z widokiem na raj

Madera zwana jest wyspą wiecznej wiosny. Temperatura jest idealna, nie jest zbyt gorąco, ale wystarczająco ciepło, by złapać mahoń i poczuć tchnienie lata. Plaże są raczej kamieniste, ale dzięki temu woda ma przepiękny turkusowy kolor.  W zestawieniu z bujną zielenią lasów wygląda po prostu obłędnie. Zapiera dech, zachwyca, koi i daje poczucie szczęścia.

Niestety istnieje również druga strona medalu. Od jakiegoś czasu głośno jest o zanieczyszczeniu oceanów plastikiem. Mieliśmy okazję zobaczyć, jak wielka jest skala problemu. Z malutkiej, dzikiej plaży zebraliśmy 4 worki plastikowych odpadów. Niestety to nie wszystko, bo plastiku było znacznie więcej w postaci małych, a czasem nawet bardzo drobnych odłamków. Tego niestety nie da się zebrać. Jest tego miliardy. Nie jest to wina lokalsów,  te śmieci mogły przypłynąć z różnych stron, a woda pozbywa się ich pozostawiając cześć na brzegach. Widok był przerażający! Zaśmieciliśmy nasz raj!! My, czyli Ty i ja. Wszyscy, którzy korzystają z plastikowych opakowań. To, co zobaczyliśmy, zmobilizowało nas do jeszcze większej uważności na to, co kupujemy i wyeliminowania większej ilości plastikowych opakowań z koszyka zakupowego. Jeśli nie będziemy kupować plastiku, firmom przestanie się to opłacać i pójdą za trendem. Polecam dołączyć się do akcji eliminacji plastiku. Tu znajdziecie kilka podpowiedzi, co można zrobić by pomóc planecie: https://misamocy.pl/5-prostych-rzeczy-ktore-mozesz-zrobic-dla-planety-cz-1/

 

Mimo wszystko wakacje na Maderze uważam za jedne z najbardziej udanych, a wyspę za najpiękniejsze miejsce, które do tej pory odwiedziłam, dlatego bardzo Wam polecam odpoczynek na tej wyspie.

 

Zostaw komentarz


The reCAPTCHA verification period has expired. Please reload the page.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.