Długo zastanawialiśmy się nad miejscem urlopowym, bardzo długo… na tyle, by ceny biletów lotniczych, mogły osiągnąć kosmiczne kwoty. Już nawet zaczęliśmy myśleć o wyciecze zorganizowanej, ale wizja hotelu pełnego turystów za bardzo nas przerażała. Wakacje lubimy spędzać w nietypowych miejscach, wśród „tubylców” podglądając ich sposób życia, codzienność i południowy slow life, którego u nas ostatnio bardzo brakuje. Tydzień spędziliśmy wyszukując różnych opcji, aż w końcu wpadłam na pomysł, że może warto byłoby się wybrać do Francji. Właściwie byłam tylko w Paryżu i to służbowo, więc nie miałam okazji poczuć klimatu. G. nigdy wcześniej nie gościł  w tym kraju, dlatego tym bardziej przystał na propozycję. Podjęcie decyzji co do regionu zajęło nam chwilę. W sumie nigdy nie ciągnęło nas w te strony więc nawet nie wiedzieliśmy, czego możemy się spodziewać. Sprawdziliśmy lotniska i ceny lotów. Wybór padł na Niceę. Mieszkania na Airbnb były już dość przebrane, ale udało nam się znaleźć piękne miejsce w zabytkowym centrum wioski  Tourrettes-sur-Loup (które wygląda ja małe miasteczko) 30 km od Nicei. Małe wąskie uliczki bez możliwości wjazdu auta (ale parkingi bardzo blisko), piękne kamienice, urocze małe restauracje, wspaniały widok na morze i góry i co najważniejsze przytulny apartament z aneksem kuchennym i pełnym wyposażeniem, w którym możemy się rozgościć i do woli gotować lokalne specjały.

</a

Lotnisko w Nicei znajduje się na plaży, więc od pierwszego momentu, poczuliśmy się bardzo wakacyjnie. Coś pięknego! Jeszcze tylko wypożyczalnia aut i ruszamy. W całej Prowansji w powietrzu unosi się zapach lawendy. Jest wszechobecny i bardzo kojący.  Wszystko wygląda tam jak z pocztówki. Przepiękna kraina z dostępem do morza, bujną roślinnością i górami. Przez cały pobyt nie mogliśmy się nacieszyć cudownością tamtejszych terenów, zielenią, jeziorkami w górach, morzem i wspaniałą pogodną. Wymarzone miejsce do życia.
Tym bardziej że w Prowansji królują produkty ekologiczne. Można je znaleźć w każdym sklepie. Super i hipermarkety posiadają oddzielne ogromne działy BIO. Oczywiście znajduje się w nich również żywność wegańska i bezglutenowa. Dużo mniej jest produktów bez laktozy, ale w końcu, to kraina słynąca z produkcji serów i może nie ma tam, aż takiego problemu, co u nas.  Trafiliśmy również do eLeclerka, który cały dedykowany był żywności włoskiej i ekologicznej. Na samą myśl zapalały nam się iskry w oczach. Uwielbiamy oglądać i testować nowości, w krajach w których aktualnie przebywamy. Jest to bardzo ciekawa forma odżywiania się na wakacjach i dużo tańsza niż restauracje, gdzie ceny są dość kosmiczne np. najtańsza pizza Margerita kosztuje 10-12 euro, sałatka od 12 euro, danie główne zaczynają się od 20 euro. Ceny produktów ekologicznych są zbliżone do naszych, czyli jest drogo, ale nie powala. :)

To, co szczególnie zwróciło naszą uwagę to obecność w każdym sklepie ekologicznych produktów sypkich do kupienia na wagę.  Znajdują się w dystrybutorach i można wsypać je do własnego pojemnika, dzięki czemu nie kupujemy tony plastiku w które zazwyczaj zapakowane są produkty. Mam nadzieję, że moda na to przyjdzie również do Polski.

Dużym atutem Prowansji są ogromne tereny Parków Narodowych. W jednym z nich znajduje się rezerwat żubrów. Można je oglądać w bezpośrednim kontakcie. Wystarczy wykupić wycieczkę po rezerwacie z przewodnikiem, który w bardzo pewny, lecz nienachalny sposób przeprowadza turystów przez stada żubrów, dzikich koni i dzików.  Ja miałam małego pietra, ale było warto. Niesamowicie piękne zwierzęta.

Jeżeli lubicie kontakt z naturą, czyste świeże powietrze pachnące lawendą, przyjaznych ludzi i urokliwe miejsca to polecam Prowansję. Można się w niej zakochać od pierwszego wejrzenia. Może Wam uda się zobaczyć ja w czasie kwitnienia lawendy. Podejrzewam, że widok jest magiczny! My niestety nie mieliśmy tej przyjemności… może następnym razem…


Zostaw komentarz