Coraz częściej słyszymy o dzikiej kuchni i jadalnych chwastach. Nareszcie dobrodziejstwa z natury wracają do łask. Woda z brzozy, pokrzywa, mniszek, skrzyp, komosa to już stały temat wielu poradników dotyczących zdrowego żywienia.
Moim pierwszym przewodnikiem wprowadzającym w tajniki dzikiej kuchni roślinnej był Łukasz Łuczaj. Etnobotanik, ekolog , doktor habilitowany biologii oraz wykładowca Uniwersytetu Rzeszowskiego. Pan Łukasz prowadzi również warsztaty dotyczące odżywiania się dzikimi roślinami. Możecie kojarzyć go z programu „Dziki obiad Łuczaja” emitowanego niegdyś na kanale Kuchnia +.
Tu można znaleźć archiwalne odcinki: https://www.youtube.com/watch?v=Qz9EX0p0MNg
W 2015 roku Pan Łukasz wydał przewodnik po dzikich roślinach „Dzika Kuchnia”, w której opisał ponad 200 roślin jadalnych z terenów Polski. Każda z roślin zawiera, rysunek, zdjęcie, informacje o występowaniu, opis właściwości farmakologicznych oraz tradycji z nią związanych, a co najważniejsze przepisy na pyszne dania, nalewki, napoje itd. Na końcu książki znajduje się kalendarz z okresem zbioru dzikich roślin. Ułatwia to śledzenie przyrody i okresów zbiorów poszczególnych „chwastów”. Do roślin opisanych w zbiorze należą m.in. babka, bez czarny, buk, bylica, głóg dzięgiel, koniczyna, krwawnik, liliowiec, macierzanka, rumianek, stokrotka, ślaz, wiesiołek, wrotycz i wiele innych.
Dzika kuchnia jest pyszna, ciekawa i całkowicie darmowa. Wystarczy znaleźć ekologiczną łąkę, polanę oraz las gdzie można pozyskiwać produkty. Dodatkowym atutem zaangażowania się w tego rodzaju kulinaria jest stały kontakt z naturą i podążanie za jej rytmem. Taka mała, własna naturoterapia, pełna zieleni, kwiatów, słońca i radości. Nauka cieszenia się z małych rzeczy, chwastów, wdzięczności za opiekę Matki Ziemi. Im bardziej wnikamy w tematykę dzikich roślin jadalnych i ziół tym bardziej zdajemy sobie sprawę, jak mało jest nam potrzebne do życia i jak wiele potrzeb jest sztucznie wykreowanych. Na pięknej łące zbierając kwiaty mniszka na pyszne, słoneczne wino, problemy dnia codziennego tracą na znaczeniu, zostaje poczucie pełni i obfitości.
Zachęcam do lektury, kontaktu z naturą i samym sobą.
P.S. Maj to okres zbioru młodej, pysznej lebiody (komosy). Uwielbiam smażoną na odrobinie oleju, przyprawioną solą, pieprzem i czosnkiem. W tym miesiącu kwitnie również czarny bez. Z jego kwiatów można zrobić przepięknie pachnące soki i nalewki. I to, na co czekałam cały rok – boska konfitura z kwiatów akacji.