Mało osób wie o istnieniu tego miejsca i na słowo Gorce większość osób robi zdziwioną minę. Gorce, to pasmo górskie leżące w Beskidach Zachodnich, bardzo blisko Zakopanego. Miejsce trochę niedoceniona, a szkoda, bo ma wiele do zaoferowania. Idealne do pieszych wędrówek i zimowych ferii na biegówkach.

O Gorcach słyszałam od dawna, ale zawsze brzmiało to dla mnie dość enigmatycznie. Trochę jakby nie do końca były to góry, a jak nie góry to co? Sama nazwa pochodzi prawdopodobnie od słowa gorzeć (palić się, płonąć), czyli sposobu uzyskania polan śródleśnych w celu przekształcenia ich pod ziemie uprawne. Inne źródła podają, że może oznaczać również małe góry.

W Gorce planowaliśmy pojechać w marcu, gdy leżał jeszcze śnieg. Mieliśmy nawet wykupiony pobyt i kurs na biegówki. Niestety plany trochę się pokrzyżowały i nie udało się wyjechać. Dlatego postanowiliśmy nadrobić zwiedzanie tej części Polski podczas majówki. Nie spodziewaliśmy się tak wspaniale rozwiniętego turystycznie regionu.

Zakwaterowanie

Na wszystkie pobyty (w Polsce i za granicą) staram się wyszukiwać ciekawe miejsca, najlepiej u lokalsów, którzy doskonale znają okolicę i mogą podpowiedzieć piękne nieodkryte turystycznie punkty. Lokalizacja „na odludziu” jest miłą odskocznią od gwarnej Warszawy. Cisza, spokój i otoczenie przyrody oraz dostęp do kuchni, to podstawowe założenia wyboru lokalizacji. Gdy ruszamy w Polskę, w poszukiwaniu miejsca pobytu, przeszukuję portal Slowhop . Znajdziesz tam bazę nietuzinkowych domów w stylu slow life. Zazwyczaj najlepsze lokalizacje trzeba rezerwować dużo wcześniej, gdyż szybko są rozchwytywane. Tym razem, pomimo późnej decyzji o wyjeździe, mieliśmy dużo szczęścia. Trafiliśmy na przepiękny, nowy domek Przystań nad Listepką znajdujący się w miejscowości Łopuszna.

Domek jest klimatyczny i nowoczesny. W środku i wokół domku jest idealnie czysto. Pomimo że znajduje się za wsią, prowadzi do niego droga asfaltowa. Świetnie usytuowany stanowi doskonałe miejsce wypadowe. Dużym atutem jest kominek oraz mili goście za oknem (sarny i ptaki). Widok na góry robi wrażenie. Kuchnia wyposażona we wszystkie potrzebne sprzęty. Znajduje się tu nawet piekarnik i zmywarka. Imponująca biblioteczka i pyszna kawa. Wszystko dopracowane do ostatniego szczegółu (nawet świeże kwiaty we flakonie). Właściciele są cudowni i bardzo pomocni. Przewidzieli każdą potrzebę gości. Nieocenionym plusem jest ekologiczna strona domku m.in. rekuperacja i segregacja śmieci.

Wyżywienie

Na miejscu jest oczywiście cała masa restauracji z tradycyjną kuchnią, pizza, burgery itd. Oczywiście większość to kuchnia mięsna i glutenowa, ale coraz częściej można również spotkać opcje dla wegan. Największym zaskoczeniem było menu wegańskie w schronisku na Turbaczu. Oczywiście bez wielkich fajerwerków, ale zawsze miło. Niestety nie udało nam się dotrzeć do kawiarni Szopa Cafe (nieczynne w długi weekend), gdzie można wypić i zjeść coś „innego” i zdrowego. Jestem bardzo ciekawa tego miejsca.

W naszym życiu obowiązuje zasada „przezorny zawsze zabezpieczony”, dlatego zabrałam ze sobą własny chleb bezglutenowy, produkty na kanapki, mleko roślinne, ryż, batoniki marki Dobra Kaloria oraz dania na szybko z Primavika i Inna Bajka. A i moje nowe odkrycie — piwo bezalkoholowe, bezglutenowe Neumarkter Lammsbrau (bardzo smaczne).

Piesze wędrówki

Nasz pobyt nie był długi. Przyjechaliśmy po południu w sobotę i wyjechaliśmy we wtorek bladym świtem. Nie mieliśmy wiele czasu na sportowe szaleństwa. Pierwszego dnia zwiedzaliśmy miejscowość, w której mieliśmy kwaterę-Łopuszna i okolice. Jest tu kilka zabytków (m.in. Muzeum Tatrzańskie, zabytkowy kościół z 1240 r.) oraz szkółka jeździecka. Było już dość późno, więc mogliśmy pooglądać zabytki z zewnątrz. Zanim się obejrzeliśmy, przeszliśmy 12 km.

Drugiego dnia z samego rana ruszyliśmy na najwyższy szczyt w Gorcach, czyli Turbacz ( 1310 m n.p.m). Trasa biegnie spod naszego domku i wejście na samą górę zajęło nam około 3 godzin. Droga nie jest zbyt wymagająca, ale jest to jednak wspinaczka, więc można się zmęczyć. Z podziwem patrzyłam na idące w górę dzieci i na palaczy zatrzymujących się na dymka (czysty masochizm). Mijaliśmy również rowerzystów i biegaczy. W sezonie zimowym na Turbacz można dostać się również na biegówkach. Ta trasa daje wiele możliwości.

Nie mogliśmy również odmówić sobie popołudniowego spaceru w Zakopanem. Tym bardziej że z Łopusznej jest tam tylko 30 km. Tego dnia przeszliśmy łącznie 26 km.

Velo Dunajec — wokół jeziora Czorsztyn

Jeśli lubicie jeździć rowerem, to jest to punkt obowiązkowy! Długość całej trasy wokół jeziora Czorsztyn, to około 40 km. Można ją sobie nieco skrócić, omijając najmniej przyjemną część, która prowadzi ruchliwą ulicą, przepływając z Niedzicy do Czorsztyna gondolą. Wybraliśmy łatwiejszą opcję, pokonując trasę około 30 km w 4 godziny (z przystankiem na posiłek). W moim odczuciu 1/3 trasy, ze względu na strome podjazdy, jest dość trudna. Pozostała część to jazda z górki lub po płaskim terenie. Dużym plusem i ułatwieniem jest fakt, że cała droga jest wykonana z asfaltu. Po drodze znajduje się wiele punktów (barów i restauracji), gdzie można kupić wodę i jedzenie. Warto zaplanować taki przystanek i chwilę posiedzieć nad jeziorem.

Naszą wycieczkę rozpoczęliśmy w miejscowości Frydman. Tam w losowo wybranym punkcie wypożyczyliśmy rowery i ruszyliśmy w drogę. Właśnie z tamtego miejsca, jadąc w kierunku Niedzicy, zaczynają się strome podjazdy. Myślę, że warto sprostać temu wyzwaniu na samym początku, by później rozkoszować się niemalże bezwysiłkową jazdą. Wypożyczalni rowerów w Gorcach jest cała masa. Od zwykłych – napędzanych siłą mięśni po elektryczne. Po trasie widzieliśmy wiele rodzin z małymi dziećmi wykorzystujących rowery elektryczne jako pociągowe dla małych, dziecięcych rowerków. W ten sposób cała rodzinka może uczestniczyć w wyprawie.

Na końcu zostawiam wisienkę na torcie. Przepiękne widoki!

Po wyprawie rowerowej podskoczyliśmy jeszcze na krótki spacer Doliną Chochołowską. Było już niestety za późno by dojść do schroniska. Tego dnia łącznie przeszliśmy 6,5 km.

Cały weekend mieliśmy wspaniałą pogodę, dlatego staraliśmy się jak najlepiej wykorzystać każdy dzień. Mogłabym tak szwendać się jeszcze przynajmniej tydzień. Gorce to z pewnością jedno z najpiękniejszych miejsc w Polsce. Chętnie tam wrócę zimą na biegówki.

Podsumowując naszą aktywną majówkę. W 2,5 dnia przejechaliśmy rowerami około 30 km i przeszliśmy około 44,5 km.

Zostaw komentarz