Zbiór wierzeń i zwyczajów ludowych zamieszczony w książce został sporządzony i zebrany w XIX i XX wieku. Zajmował się tym Adam Fiszer (1889 – 1943) profesor Uniwersytetu Jana Kazimierza we Lwowie. Etnolog, etnograf oraz folklorysta. Bazował na starych zielnikach oraz materiałach zebranych w trakcie badań terenowych na obszarze całej Polski, oraz terenów wschodnich. Materiały zgromadzone przez Fiszera zostały zebrane i wydane w zeszłym roku we Wrocławiu. Wiele lat czekały by ujrzeć światło dzienne.
W książce można znaleźć niezwykłe znaczenie i zastosowanie rośli w tym przede wszystkim ziół. Oto kilka przykładów.
Znacie legendę o kwiecie paproci? Kwiat paproci zakwita o północy w wigilię św. Jana Chrzciciela. Ten, kto go znajdzie zdobędzie bogactwo oraz „wszystkie skarby strzeżone przez złe duchy”. Jeżeli znajdzie go staruszka to przemieni się we wróżkę. Kwiatu strzeże sam diabeł, posługując się piorunami i burzą. Żeby się przed nim ustrzec, należy opasać się bylicą lub trzymać w dłoni ziele dziurawca. Gdy kwiat zostanie odnaleziony, należy przeciąć sobie skórę jednej dłoni, włożyć kwiat i zaszyć by ręka mogła „znaleźć”. Niektóre przekazy mówią, że po kwiat należy wyprawiać się nago lub w misie (makutrze) na głowie lub też zabrać ze sobą święcone przedmioty różaniec, lub krzyż. Jak widać, nie jest to raczej bajka dla dzieci.
Korzeń paproci według medycyny ludowej, starty i pity z mlekiem przez cztery dni skutecznie działa przeciw robakom. Głóg na przykład włożony do kołyski dziecka chroni je przed strachami. Jeżeli głóg dobrze obrodzi, to zapowiada to ostrą zimę.
Len natomiast, według medycyny ludowej z tamtego okresu, ma bardzo szerokie zastosowanie. Odwar łagodzi objawy zapalenia dróg oddechowych i wnętrzności. ( Czyli coś na moje obolałe jelita). Len leczy również bolące gardło. Można zrobić to na kilka sposobów. Owinąć je gorącym gotowanym lnem, zrobić okłady z lnu rozrobionym z mlekiem prosto od krowy, albo zwyczajne powiesić kłosy lnu na przydrożnych krzyżach. Na bóle wewnętrzne i kolki stosuje się okłady z siemienia. Na bolące oczy przykładać można utłuczone siemię. Włókno lnu służyło do podwiązywania pępowiny. Dość powszechnie stosowane było okadzanie lnem. Na cholerę ( chodzi oczywiście o chorobę) potrzebne jest płótno zrobione w jedną noc przez kobiety ze wsi, które zebrane w jednej izbie muszą utkać je w czasie od zmierzchu do świtu. Płótno kładzione jest przed wejściem do cerkwi i każdy z mieszkańców musi przez nie przejść. Nicią, która została po utkaniu płótna, obwija się cała wieś.
Jest też dużo ciekawych wierzeń i obrzędów związanych z lnem. W dzień przed Andrzejkami panny robią po 3 kule z lnu, kładą na stole i podpalają. Dziewczyna, której kula spali się w powietrzu, wyjdzie w tym roku za mąż. Jeżeli któryś z gospodarzy lub któraś z gospodyń długo leżą w Wigilię Bożego Narodzenia to len również położy się na polu (co dla rolników jest bardzo niekorzystne). W okresie zapustnym, czyli karnawale zalecany jest taniec i wysokie skakanie. Jeżeli wysoko skaczą kobiety, oznacza to, że len urośnie duży, jeżeli natomiast mężczyźni, przodują w tej czynności, wtedy lepiej urośnie zborze.
Książka liczy ponad 500 stron, więc opowieści jest bardzo, bardzo dużo. Niektóre sposoby leczenia stosuje się do dziś, inne zostały zapomniane. Najwięcej zabawy przynosi czytanie dawnych zwyczajów i wierzeń. Niektóre z nich wydają się dziś niedorzeczne i potrafią rozbawić do łez. Kto wie, może to one właśnie mają szczególną moc.
Zachęcam do przeczytania. Książka dostępna jest w: Chemigrafia, Krosno, wysyłając zamówienie na mail: rysialucz@interia.pl. Zapewne nakład jest bardzo mały, dlatego „kto pierwszy ten lepszy”.