Tajlandia – po raz pierwszy!

Decyzja o wyjeździe do Tajlandii była spontaniczna (jak wszystkie nasze podróże). Miesiąc przed planowanym urlopem kupiliśmy bilety lotnicze. Znacznie trudniej było podjąć decyzję w jaki sposób zorganizować pobyt. Z plecakiem i zobaczyć jak najwięcej? Czy z walizką, bez napinki, poznać kilka miejsc?

Poczytaliśmy, posłuchaliśmy opowieści znajomych i czuliśmy jak rosło w nas napięcie. Znaczna cześć osób, które spędza urlop w Tajlandii ma bardzo dobrze przygotowany, wypchany po brzegi harmonogram. Wiele osób chce maksymalnie wykorzystać czas, by zwiedzić jak najwięcej. Czuliśmy presję tego, że nasz wypoczynek też powinien tak wyglądać. Trzeba dorównać kroku innym „podróżnikom”. Na szczęście na 2 tygodnie przed wylotem odpuściliśmy. Żadne z nas nie miało czasu na organizacje takiego przedsięwzięcia. To w końcu ma być urlop, a nie kolejne zadanie do wykonania.

Ponieważ kochamy wyspy, zdecydowaliśmy się na te, które wydały nam się mniej turystyczne Koh Samui i Koh Phangan. W trakcie podróży zmodyfikowaliśmy trochę plan i 2 dni spędziliśmy również na wyspie Koh Tao. Jako wisienkę na torcie zostawiliśmy sobie Bangkok. W tym artykule znajdziesz garść praktycznych informacji. Jeśli masz pytania, to napisz w komentarzu. Z przyjemnością odpowiem.

Jak dostać się do Tajlandii?

Niestety nie ma bezpośrednich lotów z Polski do Bangkoku, więc podróż zawsze będzie z przesiadką. Lot trwa minimum 16 godzin. Bilety znaleźliśmy na portalu esky.pl. Najlepszą ofertę miały austriackie linie lotnicze Austrian Airlines, a nasza przesiadka odbyła się w Wiedniu.

Ponieważ chcieliśmy jak najszybciej znaleźć się na wyspach, po wylądowaniu w Bangkoku przesiedliśmy się na lot wewnętrzy do Koh Samui. Bilety kupiliśmy oczywiście znacznie wcześniej. Zapobiegawczo daliśmy sobie 4 godziny na transfer. Przy nowym bilecie należy odebrać bagaż, ponownie oddać i od początku przejść całą odprawę. Wbrew obawom, okazało się, że 4 godziny to znacznie za dużo. Lotnisko w Bangkoku jest świetnie zorganizowane i bardzo sprawnie działa. Całość zajęła nam około 40 minut.

Na lotnisku z Koh Samui czekał na nas kierowca wynajęty przez hotel. Koszt przejazdu z firmą transferową wyniósł 1000 batów. Taksówka kosztowałaby mniej około 700 batów, ale wybraliśmy hotelową opcję, żeby po długim locie, jak najszybciej znaleźć się na miejscu.

Przemieszczanie się po Tajlandii

Po wyspach i między wyspami przemieszczaliśmy się na 5 sposobów:

  • SAMOLOT – Bangkok – Koh Samui – Bangkok
  • SKUTER – aby wynająć skuter wystarczy zgłosić się do recepcji hotelu. Każdy hotel ma firmę współpracującą. Skuter podstawiany jest „pod drzwi”. Trzeba tylko podpisać prostą umowę i opłacić wynajem, wpłacić depozyt (około 3000-5000 batów). W Tajlandii nie ma obowiązku jazdy w kaskach, ale dla bezpieczeństwa lepiej je zakładać. W Tajlandii prawo jazdy na skuter (nawet ten mały) wyrabia się oddzielnie (w Polsce wystarczy mieć prawo jazdy na samochód). Aby legalnie jeździć skuterem wymagane jest międzynarodowe prawo jazdy na motocykl. G. posiada takowe, więc wystarczyło zrobić odpis w urzędzie. Na wyspach nikt nas nie sprawdzał, ale ostrzegam, że teren nie jest prosty do jazdy, więc żeby korzystać z tej opcji niezbędne jest doświadczenie w prowadzenie tego typu pojazdów.
  • TAKSÓWKA – taksówek jest cała masa, można łapać je na ulicy, ale znacznie wygodniejszą opcją jest aplikacja Grab.
  • PROM – prom najlepiej zarezerwować przez Internet na stronie przewoźnika: Songserm.com oraz Lomprayah.com. Przed wypłynięciem należy podejść do stoiska przewoźnika w porcie, aby zrobić odprawę. Po odprawie dostaje się bilet i naklejki, które należy przykleić w widocznym miejscu na ubraniu i walizce. Dzięki temu obsługa od razu wie dokąd płyniesz i może Cię szybko pokierować. Walizkę oddaje się przed promem, wystawiane są przy łodzi, po wpłynięciu do portu docelowego.
  • TUK TUK – ta opcja dostępna była w Bangkoku i szczerze mówiąc uratowała nasze nogi przed zdarciem. 🙂 Tuk Tuki stoją zazwyczaj przy ulicach, ale można też łapać je „w locie”. Jest ich bardzo dużo, więc nie ma problemu z dostępnością.

Noclegi

Ponieważ był to nasz pierwszy urlop w Azji, byliśmy bardzo ostrożni w wyborze hotelu. Wszystkie noclegi zarezerwowałam przez Booking.com. Z tych, w których mieszkaliśmy z czystym sumieniem mogę polecić:

  • Koh Samui – The Humble Villas – nowoczesne domki z basenem nad brzegiem morza.
  • Koh Tao – Jamahkiri Dive Resort & Spa – hotel nad brzegiem morza, ale bez dostępu do plaży. Polecam tu skorzystać z masażu.
  • Bangkok – ASAI Bangkok Sathorn – bardzo przyjemny hotel, dobra lokalizacja, niedaleko głównych punktów tj. China Town, Śpiący Budda.

Wiza i szczepienie

W przypadku pobytu do 30 dni wiza nie jest wymaga. Informacje o aktualnej sytuacji i bieżące zalecenia znajdziesz na stronie rządowej.

Listę zalecanych szczepień znajdziesz tu.

Przed wyjazdem do Tajlandii nie szczepiliśmy się, ale w tym przypadku każdy indywidualnie i na własną odpowiedzialność podejmuje decyzję.

Waluta i język

Walutą w Tajlandii są baty (THB). 100 batów to około 11-12 zł. Warto mieć ze sobą gotówkę, bo nie zawsze zapłacisz kartą. Z pewnością będzie problem na stoiskach street foodowych. Ile orientacyjnie trzeba zabrać pieniędzy? To oczywiście wszystko zależy np. od tego, gdzie chcesz się stołować. Jest ogromna rozpiętość cenowa. Nam na 2 tygodnie spokojnie wystarczyło 5000 zł. Opłaciliśmy za to wynajmem skuterów, taksówek, jednodniową wycieczkę, jedzenie, pralnie itd. Na wyspach było bardzo, bardzo tanio, ale już w Bangkoku gotówka szybko uciekała z portfela.

Ponieważ w Tajladnii turystyka jest bardzo rozwinięta, to wiele osób mówi po angielsku. Karty dań w restauracji również są przetłumaczone. Jedyny problem, to akcent. Tajowie często mówią po angielsku, ale z tajskim akcentem. Dla nas było to niezrozumiałe np. słowo welcome brzmiało jak „weko”. Często trudno się domyśleć, co autor ma na myśli. Na szczęście jest jeszcze mowa ciała, która jest międzynarodowym sposobem komunikacji i to zawsze działa 🙂

Lokalsi i ich zwyczaje

Pierwszy raz w życiu spotkałam tak miłych, uśmiechniętych, pomocnych i serdecznych ludzi. To jest wręcz niewiarygodne. Słyszałam opowieści o ich uprzejmości, ale nie zdawałam sobie sprawy z tego, że jest to aż tak spektakularne. Nie bez powodu Tajlandia znana jest jako kraina uśmiechu. Oczywiście inaczej jest na wyspach, a inaczej w Bangkoku. Wielkie miasta rządzą się swoimi prawami.

Ich zwyczajem jest kłanianie się. Ten gest grzecznościowy szybko wchodzi w krew i staje się tak naturalny jak powiedzenie „dzień dobry” w Polsce.

Przed świątyniami, sklepami, salonami masarzu i innymi lokalami usługowymi zdejmuje się buty. Ta opcja bardzo przypadła mi do gustu. uwielbiam chodzić boso.

W świątyniach i miejscach kultu kobiety muszą zakrywać ramion, brzuch i nogi (przynajmniej za kolano). Dlatego na zwiedzanie należy zabrać ze sobą koszulkę z krótkim rękawem i chustę, którą można przywiązać w pasie lub np. zwiewną sukienkę, którą możesz szybko nałożyć na ubranie.

Jedzenie

Ten rozdział tak naprawdę powinien być oddzielnym artykułem, bo Tajlandia słynie z pysznego jedzenia. Dlaczego nie poświęcę jej więcej miejsca? Głównym powodem jest to, że alergicy i weganie mają tam przechlapane. Choć tradycyjna kuchnia tajska naturalnie jest bezglutenowa, bo zboża zawierające gluten w niej nie występują, to jednak restauratorzy chcąc dogodzić białemu turyście, wprowadzili do kart m.in. pieczywo. Dodatkowo nie ma gwarancji, że w produktach typu sos sojowy lub rybny lub ostrygowy nie występują śladowe ilości glutenu.  A te składniki są chyba w każdym daniu. Gdybym miała polecić coś celiakiom, to byłyby to egzotyczne owoce. Co do dań nie ma oznaczeń, więc i żadnej gwarancji.

Podobnie jest z wegańskimi potrawami. W każdym daniu jest albo sos ostrygowy/sojowy, albo sproszkowane owoce morza. Właściwie wszędzie coś się znajdzie. W Bangkoku i miejscach bardziej turystycznych jest więcej opcji, ale posiłki trzeba planować. Spontaniczność w wyborze może być rozczarowująca.

Ponieważ jestem pescowegetarianką, a śladowe ilości glutenu raz na jakiś czas nie są dla mnie problemem, miałam okazję spróbować tych pyszności. Jedzenie jest zachwycające, świeże, ciekawe i przygotowywane na oczach klientów. Obróbka termiczna jest bardzo krótka, więc potrawy są lekkie i dobrze się je trawi. Muszę jednak ostrzec, że w każdym znajduje się 1-3 łyżek cukru!!!! To cukier (i podejrzewam, że tez glutaminian sodu, który jest powszechny w kuchni azjatyckiej) tak podbijają smak. Słodzi się tu wszystko, nawet soki i sałatki. Tajowie mają manię słodzenia.

Czego warto spróbować? Absolutnie wszystkiego! Jest tyle opcji, że każdego dnia można jeść co innego. Ja zakochałam się w sałatce z zielonej papai o nazwie papaya salad, uwielbiam curry i zupę tom yum.  

Na szczególną uwagę zasługują egzotyczne owoce. Papaja, mango, smoczy owoc, marakuja, jackfruit, longan, duku, rambutan, mangostan banany w różnych odmianach i słynny, bardzo kontrowersyjny w smaku i zapachu durian. Tego trzeba spróbować!

W Tajlandii nie ma zbyt wiele warzyw. Można znaleźć ogórki i pomidory, ale są bez smaku. Czasem widziałam marchewkę i bakłażany. Na targach większość stoisk obfituje w owoce i przyprawy np. świeżą trawę cytrynową, która jest wszechobecna.

Podczas urlopu piliśmy bardzo mało wody, bo nawadnialiśmy się kokosami. Kokosy są tam tak tanie, że z powodzeniem można tak uzupełniać płyny, a przy okazji doładować się witaminami i minerałami. Warto nosić ze sobą metalową łyżkę i wyskrobywać przepyszny miąższ, który w młodym kokosie jest delikatny.

Zwiedzanie

Te trzy wyspy: Koh Samui, Koh Phangan i Koh Tao są tak małe, że każdą można spokojnie objechać w ciągu kilku godzin. Dlatego, żeby: wszystko zobaczyć, poleżeć na plaży, wykąpać się w cudownie ciepłej i lazurowej wodzie wystarczy kilka dni.

Wyspy najlepiej zwiedzać na skuterze.

Na Koh Samui przede wszystkim polecam wybrać się do:

Wat Plai Laem czyli „Świątynia Wielkiego Buddy”, jest to nowoczesna świątynia buddyjska.

Tarnim Magic Garden – Sekretny Ogród Buddy, znany również jako Magiczny Ogród i Ogród Niebios i Magiczny Ogród Tarnim to prywatny park rzeźb na szczycie góry Pom, jednego z najwyższych szczytów na wyspie.

Koh Phangan nie zachwyciła nas pod względem przyrodniczym, nie ma tam też zbyt wielu miejsc do obejrzenia, dlatego warto wykorzystać ten czas na snoorkowanie lub  naukę nurkowania. G. zrobił tam swój pierwszy w życiu kurs free divingu i był zachwycony nowym doświadczeniem.

Na Koh Tao nasze serce skradła plaża Shark Beach. Piękna plaża, krystaliczna, turkusowa woda i tuż przy brzegu bogate życie podwodne. Miejsce to często jest wybierane przez miłośników snoorkowania. Można zobaczyć tam rekiny rafowe, żółwie i kolorowe rybki. Na wyspie jest też cała masa punktów widokowych. Najpopularniejszym jest John-Suwan Viewpoint. Widok z tego miejsca jest oszołamiający!

Jako punkt obowiązkowy polecam również wycieczkę łodzią do Ang Thong National Marine Park. Wycieczka trwa cały dzień.Warto wykupić opcję z kajakami, bo widoki sa wspaniałe. Przemieżając morze natkneliśmy się na małego delfina, który co chwilę wyskakiwał z wody. Zobaczyć delfina w jego naturalnym środowisku, to było moje marzenie od czasu podróży na Maderę. Nareszcie się spełniło!  

Bangkok to zupełnie inna historia. Duże miasto, masa ludzi i samochodów, gigantyczne korki i wszechobecny street food. Zakochałam się w tym mieście od pierwszej chwili. Obowiązkowo należy wybrać się do tętniącego życiem China Town,  zobaczyć Wat Pho – Leżącego Buddę i świątynię Wat Arun. Jest co oglądać, bo ilość monumentalnych, bogato zdobionych  świątyń jest impnująca. Samo szwendanie się uliczkami  jest już bardzo ciekawym doświadczeniem.

Tajlandia nas zauroczyła kulturowo, przyrodniczo i oczywiście pokochaliśmy mieszkających tam ludzi. Nasza podróż przypadła na październik/listopad, to czas gdy temperatura powietrza jest bardzo przyjemna. Nie ma upałów, ale nadal jest bardzo ciepło. Niemalże codziennie padał deszcz, ale to również było przyjemnym doświadczeniem. Spędzanie tam urlopu było wspaniałą przygodą, która otworzyła nas na kolejne podboje.

Zostaw komentarz


The reCAPTCHA verification period has expired. Please reload the page.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.